piątek, 24 sierpnia 2012

Wenecja

Wczoraj bylem w Padwie. Miasto przyjemne, choć troche nijakie i bez
charakteru. Nocleg mialem tuz przed Wenecja. Tu wszedzie w okolicy
jakies mokradla, spalem pomiedzy dwoma kanałami na jakiejś grobli,
przez którą biegnie droga gruntowa. Niezbyt lubie noclegi w miejscach,
gdzie chlupie albo bulgocze woda. Lubie spac przy autostradach,
liniach kolejowych (chyba jeszcze nigdy nie obudził mnie
przejeżdżający pociąg), przy lotniskach, a nawet przy brzeczacych
liniach wysokiego napiecia. A, jeszcze w lesie nie lubie.

Dziś natomiast byłem w Wenecji. To jedno z tych miejsc, które milo
jest zobaczyć, ale nigdy w życiu nie chcialoby sie w nim mieszkać.
Przy okazji, to chyba najgorsze miejsce dla rowerzysty na swiecie. Co
chwilę droge przecina jakis kanal, a przeprawa przez nie odbywa sie
przez mosty. Na mostach sa schody, wiec trzeba wnosic rower. Gdyby
nawet komus przeszło przez myśl jeździć tam rowerem, to niezbyt moze
to robic, bo w miescie jest zakaz - czasami jakas boczna pusta uliczka
chcialem podjechac kawalek, to zaraz znajdowal sie mieszkaniec, ktory
mowil, ze nie wolno (a Wlosi zdaja sie nie byc zbyt rygorystyczni w
przestrzeganiu prawa). Przez cały dzień nie widzialem zadnego
rowerzysty w Wenecji. Z Wenecji podplynalem jakims lokalnym statkiem
do Punta Sabbioni. Teraz jestem w okolicach Jesolo, gdzie wzdluz plazy
znajduje sie prawdopodobnie widoczny golym okiem z kosmosu deptak
długości pewnie z 5 km, po ktorym w kolko łażą turysci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz