piątek, 17 sierpnia 2012

Monako

Monako to pierwszy kraj, który przejechałem wzdłuż i wszerz, i zajelo
mi to niewiele ponad połowę dnia. Połowę powierzchni kraju zajmuję
tor, na ktorym corocznie odbywa się jedyny uliczny wyscig grand prix
formuly 1. Na co dzień są to oczywiscie zwykle ulice. Niemal drugie
tyle ulic znajduje sie pod ziemią, sa to tunele łączące różne części
miasta. Jest nawet podziemne rondo. Po tunelach wolno jezdzdzic
rowerem.

W Monako samochody są z tych lepszych. W samym centrum Rolls-Royce'y
czy Bentleye sa rownie czestym widokiem jak u nas Opel Vectra czy Ford
Mondeo. Zeby sie wyróżnić trzeba cos więcej niz Ferrari (naliczylem ze
cztery salony z Ferrari i jeden serwis auroryzowany), ale Bugatti
Veyron tylko raz widzialem. Rejestracje maja tam tylko 4 znaki,
zazwyczaj jedną litere i trzy cyfry.

W Monte Carlo jest tez sporo sklepow z jachtami, wiecej niz w
Lublinie. Dzis przyplynal statek wielkosci miasteczka, ktory wczoraj
widzialem w Nicei.

Chyba najpopularniejsza grupa turystow są Rosjanie (podobnie jak w
najdrozszych kurortach Szwajcarii). Albo najbardziej rzucają sie w
oczy: kobiety ze swoim wrodzonym poczuciem dobrego smaku przy dobiorze
ubioru oraz mezczyzni, stawiający na dyskretna elegancje.

Teraz spie kilka kilometrow przed San Remo. Na gorzystych wybrzeżach
jest zawsze problem ze znalezieniem miejsca pod namiot, tym razem nie
spie w rewelacyjnym miejscu, ale za to jest bonus - drzewo figowe
zaraz obok, akurat dojrzaly!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz