niedziela, 28 lipca 2013

Na Ukrainie, gdzie obcy ginie

Dojechaliśmy na Ukrainę i pozostalismy tam dłużej niż to było w planach. Przejście graniczne, które według informacji z Wikipedii miało nam umożliwić przedostanie się na teren Węgier, obsługiwalo tylko ruch samochodowy i ciężarowy. Położone kilkanaście kilometrów dalej przejście, na które skierowali nas celnicy, miało być czynne całą dobę, a czynne było do 21. Tym samym nocleg spedzilismy pod granicą, a wieczór umilał nam gigantyczny pożar, który akurat miał miejsce kilka kilometrów dalej. Teraz podejmiemy trzecia próbę wjazdu na Węgry, która oczywiście będzie tylko sztuka dla sztuki, bo nie będziemy mieli czasu, by pozostać na terenie kraju dłużej niż 5 minut.

piątek, 26 lipca 2013

Cztery kraje w jeden weekend na składaku



Dziś po południu jadę z Jakubem w traskę. Będziemy chcieli we dwóch pokazać na czym NIE polega podróżowanie na rowerze.

Wyjeżdżamy w piątek po południu, wracamy w niedzielę w nocy, a w tym czasie chcemy na składanych rowerach przejechać po terytorium czterech krajów: Polski, Słowacji, Ukrainy i Węgier. Na ten pomysł wpadłem dwa dni temu podczas kontemplacji mapy Europy i stwierdzeniu, że możliwe jest odwiedzenie tych czterech krajów w ciągu jednego weekendu na składaku. Nie ma to większego sensu, ale jest wykonalne. W tym celu będziemy musieli w ciągu niecałej 2,5 doby przejechać około 400 km na składakach i prawie 600 samochodem.

Najprawdopodobniej jeździć będziemy niezbyt ciekawymi drogami, nie zobaczymy zbyt wielu interesujących miejsc, a jeżeli nawet zupełnie przypadkowo na takie trafimy, to i tak nie będziemy mieli czasu, aby się w nich zatrzymywać. Wycieczka obfitować będzie w znużenie, zmęczenie i bezmyślne nabijanie kilometrów. Towarzyszyć nam będzie nieustanna presja czasu i frustrująca świadomość, że każda większa awaria czy inny problem może doprowadzić do niepowodzenia naszej wyprawy

Cała wycieczka nie ma większego sensu, służyć będzie głównie udowodnieniu nie wiadomo czego nie wiadomo komu i nie wiadomo po co.

Zapraszam do odwiedzania bloga, na którym w najlepszym wypadku znajdą się ze dwie krótkie relacje, bo prawdopodobnie wolne chwile będziemy woleli przeznaczyć na sen niż na klikanie postów na komórce.

Plan podróży jest tak dobry, że już teraz, ex ante, mogę ogłosić pełny sukces całej wycieczki!