niedziela, 27 listopada 2011

Herbata Wypita Duszkiem Parzy

Po wyladowaniu w Marrakeszu pojawil sie pierwszy problem - nie mamy pieniedzy, a bankomaty nie przyjmuja naszych kart. Z lotniska do centrum dostalismy sie na piechote, gdzie przy pomocy miejscowego weterynarza Pawel poddal sie zabiegowi amputacji nerki. Dzieki temu uzyskalismy srodki na kontynuowanie podrozy. W Marrakeszu na zblakanego turyste czyha wiele niebezpieczenstw, na szczescie na kazdym rogu swoja pomoc oferuja liczni przewodnicyv dzialajacy wg taryfikatora 100 metrow = 10 zl. Marrakesz ugoscil nas typowo afrykanska pogoda (zimno i pada), postanowilismy udac sie na pustynie w poszukiwaniu slonca. Wybralismy mocno urozmaicona trase przecinajaca pasmo gor Atlas. Z miejscowosci Ouarzazate udalismy sie podziwiac rozpuszczajaca sie w strugach deszczu, zrobiona z kup i blota kazbe (zamek) Ait-Bin-Hadu. Dzieki naglemu przyplywowi gotowki (Pawel ma sie juz coraz lepiej), niczym niemieccy turysci udalismy sie na trzydniowa, w pelni zorganizowana, nielegalna objazdowa wycieczke krajoznawcza. Odwiedzilismy kolejno doline Dadis, kanion Tudra, pustynie Erg Shebi, gdzie trawersowalismy zbocza wydm ujezdzajac miejscowe wielblady. Byla to nasza pierwsza noc pod namiotem, niestety nie naszym, lecz rdzennych mieszkancow pustyni (Berberow, Tuaregow czy kogos tam), wazne, ze z towarzystwie Hiszpanek - to nieprawda, ze noce na pustyni sa zimne. Sa bardzo zimne. Jak przystalo na trzech doroslych, odpowiedzialnych, milych, skromnych i bogatych przystojniakow, chcac udowodnic nasza nieprawdopodobna odwage postanowilismy wdrapac sie po ciemku na najwyzsza i najbardziej stroma 200-metrowa wydme. Rano powtorzylismy wyczyn. Odprowadzilismy wielblady do oazy, po czym wrocilismy droga wiodaca przez kamienista pustynie oraz daktylowa doline do Ouarzazate. Stad udajemy sie nocnym autobusem nad ocean. Zal nam opuszczac to miasto, mamy tu bowiem niebywale powodzenie u miejscowych 13-tek.

2 komentarze:

  1. Wpisy są wybornie jajcarskie, a pierwsze zdjęcie to murowane National Geographic Picture Of The Year! Oficjalnie przyznaję googlowe +1, zasłużyliście!

    OdpowiedzUsuń
  2. O!, wreszcie jakieś zdjęcia i to nie byle jakie :D. Magicznie wygląda pustynia w tym ciepłym świetle. Widzę, że Robert nasypał trochę pamiątek do reklamówki. Mam nadzieję, że podzielicie się piaskiem po powrocie ;). Powodzenia w dalszej podróży.

    OdpowiedzUsuń