środa, 9 maja 2012

Mokre portki

Jestesmy teraz w Porto. Miasto jest znakomite, mimo ze pogoda nie do konca nam dopisuje. Nie wynika to jednak z naszego pecha, pada tu bowiem codziennie od miesiaca. Z kolei w Madrycie spedzilismy tylko jeden dzien co w zupelnosci nam wystarczylo na zobaczenie miasta - potwierdzily sie informacje, ze nic tam nie ma. Dzis wieczorem lecimy do Barcelony i potem albo w Pireneje, albo nie.

Dziekujemy Punie i Pauli za dach nad glowa!

niedziela, 6 maja 2012

Costa Brava czy co tam.

Jestesmy do wieczora w Madrycie, a oto zalegly post z okolic Girony:

Pierwsze dwa dni wyprawy spedzilismy zwiedzając Girone oraz wybrzeze Costa Brava. Od wczorajszego południa przejechaliśmy na hulajnogach malownicza droga prowadzaca od Platja d'Aro do Lloret de Mar. Pogoda nam dopisuje, natomiast woda w morzu jest dość rzeska, najdluzsze kąpiele nie przekraczają 30 sekund. Za chwile jedziemy autobusem na lotnisko w Gironie, skad lecimy do Madrytu.

czwartek, 3 maja 2012

Na lotnisku w Rzeszowie

Przeszlismy odprawe, choc warunkowo, bo bagaż przekraczał o 0,3 kg limit. Bagaz podreczny rowniez ledwie zmiescil sie w limicie - tego problemu nie mial Pawel, ktorego plecak wazyl tylko 6 kg (ale on nie bral ubran).

A w Gironie pod lotniskiem juz czeka na nas  ponoc znakomita łąka do rozbicia namiotu.

HULAJNOGA TRÓJKOŁOWA, GRA I ŚWIECI, SUPER HIT!!!!!

Jedziemy z Pawłem i Robertem do Hiszpanii i Portugalii. Życie nauczyło nas jednego - chodzenie na piechotę to zły pomysł, tym razem więc jedziemy z hulajnogami. Od razu wpadł nam w oko model z powyższego zdjęcia, jednak jego ograniczenia wagowe sprawiły, że musieliśmy zadowolić się innymi hulajnogami (lub schudnąć parędziesiąt kilogramów).

Plan podróży zawarty jest na jednej kartce A4 i jeszcze go nie czytałem. Wylatujemy z Rzeszowa, lądujemy w Gironie, a potem się zobaczy.